Jak zobaczyć zorzę polarną, czyli polowanie na zorzę na Islandii

28 lutego 2019

Wiem, że istnieją ludzie, którzy praktycznie przypadkiem znajdują się zimą gdzieś na dalekiej północy, a potem, pierwszego wieczoru, praktycznie przypadkiem trafiają na niesamowity spektakl zorzy na niebie. Nie będę nawet udawać, że im nie zazdroszczę. W moim przypadku wymagało to zdecydowanie więcej przygotowań i cierpliwości.

Zaczęło się, kiedy dziewięć lat temu zimą, w klasie maturalnej, pojechałam ze szkołą do środkowej i północnej Finlandii. Nie mogę powiedzieć, żeby zorza była głównym celem wyjazdu, ale tak czy inaczej dałam opatrzności szansę, której ewidentnie nie wykorzystała ;)

Dwa lata później wybraliśmy się z M. na przedłużony weekend na północ Finlandii, tym razem już z konkretnym planem zobaczenia zorzy. Niestety, pomimo że całkiem miło spędziliśmy czas w krainie śniegu, reniferów i psich zaprzęgów, pełne zachmurzenie przeszkodziło nam w realizacji celu.

jak zobaczyć zorzę – finlandia 2012

Finlandia 2012

jak zobaczyć zorzę – finlandia 2012

Finlandia 2012

Kolejną próbę podjęliśmy dopiero w tym roku, dość spontanicznie kupując bilety na Islandię. Tym razem w końcu udało nam się osiągnąć cel. Zobaczyliśmy zorzę – taką w formie delikatnej zielonej smugi, ale też taką intensywną, zielono-fioletową, falującą po całym niebie jak firanka na wietrze. Choć ta pierwsza, poza początkową ekscytacją, nie robi wielkiego wrażenia, tak ta druga zdecydowanie fascynuje i zachwyca.

I tym razem jednak zorza nie spadła nam, nomen omen, z nieba. Spędziliśmy sporo czasu, śledząc prognozy aktywności słonecznej oraz zachmurzenia, a potem łącznie kilkanaście (!) godzin w zimnym samochodzie, wpatrując się w nieruchome niebo. Jeśli nie jesteście niesamowitymi szczęściarzami z pierwszego akapitu, względnie nie mieszkacie na północy na dłużej, polowanie na zorzę może wymagać od Was sporych pokładów cierpliwości.

Na szczęście trudy naszej pogoni za zorzą mają i swoją pozytywną stronę: dzięki nim czegoś się na jej temat nauczyłam.

Photo by McKayla Crump on Unsplash

GDZIE MOŻNA ZOBACZYĆ ZORZĘ POLARNĄ

To pewnie jasne, ale dla porządku napiszę, że im bliżej bieguna jesteśmy, tym większe mamy szanse na zaobserwowanie zorzy polarnej. Na półkuli południowej kontynenty (poza Antarktydą) znajdują się w sporym oddaleniu od bieguna, dlatego dużo lepszym wyjściem jest udanie się na północ, na przykład do północnej Norwegii, Szwecji, Finlandii, na Islandię, do północnej Rosji, Kanady lub na Alaskę.

My wybraliśmy Islandię, bo z Polski to właśnie ona aktualnie wychodzi najbardziej korzystnie cenowo. WizzAir oferuje loty do Reykjaviku z Warszawy, Gdańska, Wrocławia i Katowic. My lecieliśmy z Gdańska za około 500 złotych za osobę.

Podczas docelowego polowania warto oddalić się od tzw. zanieczyszczenia światłem, czyli co najmniej wyjechać kawałek poza miasto. Zorza może pojawić się nad północnym horyzontem lub (jeśli znajdujecie się wystarczająco daleko na północy) po prostu nad Wami. Jeśli tak jak my polujecie na zorzę na Islandii (w okolicach Reykjaviku lub Golden Circle), dobrym miejscem do obserwacji zorzy jest Park Narodowy Þingvellir – zarówno w parku, jak i bezpośrednio na północ od niego nie ma źródeł światła.

Kolejnym aspektem, który musicie wziąć pod uwagę, jest zachmurzenie. Mówiąc po prostu, ewentualna zorza będzie znajdować się nad wysokością chmur, więc do jej zobaczenia potrzebujecie choćby częściowo czystego nieba. W internecie można znaleźć mapy z prognozą zachmurzenia (mapkę dla Islandii znajdziecie tutaj) i na ich podstawie określić swoje szanse danego dnia oraz wybrać najbardziej dogodne miejsce – takie, nad którym i na północ od którego w danym czasie nie będzie chmur.

Photo by Johannes Groll on Unsplash

KIEDY MOŻNA ZOBACZYĆ ZORZĘ POLARNĄ

Oględnie mówiąc, najlepiej na polowanie na zorzę wybrać się zimą. W okolicach przesilenia letniego na terenach północnych jest zbyt jasno, żeby ją zaobserwować. Technicznie możliwe jest to mniej więcej od sierpnia do maja (a stosując margines bezpieczeństwa od połowy września do połowy kwietnia), ale zima ma nad jesienią i wiosną przewagę w postaci dłuższych nocy.

Warto także wziąć pod uwagę fazy księżyca i wybrać się na poszukiwanie zorzy jak najbliżej nowiu, żeby światło księżyca nie zanieczyszczało nieba.

Kluczowa przy obliczaniu szansy na zorzę polarną jest jednak aktywność słońca. Zorza to cząsteczki tzw. wiatru słonecznego, który dostał się do ziemskiej atmosfery. Im większa aktywność słońca (wybuchy na słońcu, burze magnetyczne itd.), tym większa szansa na zobaczenie zorzy. Niestety na dłuższą metę aktywność magnetyczna jest trudna do przewidzenia i ciężko na podstawie jej prognoz planować wyjazd – chyba że zdecydujecie się na opcję absolutnie last minute.

Aktywność magnetyczna mierzona jest w skali KP – od KP0 do KP9+, gdzie KP0 stanowi najniższą wartość. W internecie (na przykład tutaj) znajdziecie mapki, które pokazują zasięg występowania zorzy polarnej przy konkretnych wartościach KP. Przykładowo aby zobaczyć zorzę w południowej Islandii, potrzebujemy aktywności magnetycznej co najmniej na poziomie KP3. Przy KP8 mamy szansę zobaczyć zorzę nawet w Polsce.

Podczas naszego wyjazdu na Islandię indeks KP utrzymywał się na poziomie 2-4, a zorzę (także taką bezpośrednio nad nami) widzieliśmy przy KP3 i KP4. Bieżący indeks KP oraz jego prognozy na kilka najbliższych dni znajdziecie w internecie oraz we wszelkich aplikacjach mobilnych do poszukiwań zorzy (poszukajcie “aurora forecast”, “aurora alert” itp.).

Co ciekawe, istnieje także coś takiego jak 11-letni cykl słońca – mniej więcej co 11 lat aktywność magnetyczna osiąga swój szczyt (tzw. solar maximum), żeby następnie za kilka lat osiągnąć najniższy poziom (tzw. solar minimum). Ostatni szczyt miał miejsce w 2014 roku, co oznacza, że aktualnie znajdujemy się raczej w okolicach minimum.

Photo by Jonatan Pie on Unsplash

INNE WSKAZÓWKI

– Cenię sobie niezależność podczas wyjazdów i moim zdaniem najfajniejszą opcją jest wynajęcie samochodu i szukanie zorzy samemu. Jeśli jednak nie czujecie się pewnie za kółkiem, poszukajcie wycieczki, z którą pojedziecie na poszukiwania. W miejscach, które wiąże się z występowaniem zorzy firm organizujących takie wieczorne/nocne wyjazdy jest całe mnóstwo.

– Jeśli zdecydujecie się na wypożyczenie samochodu, szczególnie zimą na Islandii, rozważcie auto z napędem na cztery koła. Nam bardzo się przydało ze względu na śnieg, lód, strome podjazdy itd. Bez niego praktycznie nie dalibyśmy rady.

– Jeśli uda Wam się zobaczyć intensywną zorzę, ruchomą i mieniącą się kolorami, nie traćcie czasu na szukanie butów, czapek, szalików czy robienie dziesiątek tak samo nieudanych zdjęć komórką. W przeciwieństwie do subtelnych zielonych “chmurek”, które możemy obserwować godzinami, taka zorza jest bardzo ulotna. Na trzy wyjazdy w teren i kilkanaście godzin polowania udało nam się ją zobaczyć dwa razy – raz może na minutę, drugi raz może na pięć.

– Fotografowanie zorzy nie jest łatwe. Dookoła panuje ciemność, a więc na zdjęciu często nie wychodzi nic lub jest ono nieostre. Jeśli zależy Wam na dobrych zdjęciach, postawcie na dobry obiektyw, statyw i długi czas naświetlania. Tak mi się przynajmniej wydaje, że to mogłoby pomóc, bo ja osobiście zatrzymałam się na poziomie zdjęć rozmazanych. W internecie znajdziecie jednak całe poradniki dotyczące fotografowania zorzy.

– Jeśli celujecie w dobre zdjęcia, istotną sprawą jest też znalezienie ciekawego kadru. Zdjęcia samego nieba bywają niestety mało spektakularne. Możecie spróbować sfotografować zorzę na przykład nad jakimś ciekawym budynkiem, wzgórzem czy nad zbiornikiem wodnym, w którym widoczne będzie jej odbicie. Ogromną ilość inspiracji znajdziecie na pewno na Instagramie.


Ciekawa jestem, czy widzieliście już zorzę polarną, czy to doświadczenie nadal przed Wami. A może nieszczególnie Wam na jej zobaczeniu zależy, a zamiast marznąć na dalekiej północy wolicie spędzać wakacje w ciepłych krajach? Chętnie przeczytam o Waszych doświadczeniach i odczuciach w komentarzach.

Zdjęcie ilustrujące wpis: Joshua Earle on Unsplash. We wpisie posłużyłam się zdjęciami ze stocka, ale poniżej możecie zobaczyć też dwa moje – te najbardziej ostre z całego morza nieostrych. Na szczęście bardziej niż na zdjęciach zależało mi na zobaczeniu zorzy na żywo!


zorza polarna na islandii

zorza polarna golden circle