13 filmów na Transatlantyk Festival 2015

16 sierpnia 2015

Festiwal filmowy Transatlantyk odbył się w tym roku w Poznaniu po raz piąty (i niestety, być może po raz ostatni, bo pojawiają się informacje, że w 2016 roku całe wydarzenie zostanie przeniesione do Łodzi). Co roku staraliśmy się zawrzeć Transatlantyk w naszych wakacyjnych planach i zobaczyć chociaż kilka z prezentowanych tytułów. Tym razem pobiliśmy swój własny rekord i w czasie festiwalowego tygodnia obejrzeliśmy 13 filmów.

W tym roku filmy zostały podzielone na 17 kategorii, wśród nich między innymi Kino Łóżkowe (30 zł za łóżko), Kino Kulinarne (180 zł za seans i kolację) czy Mobilne Kino Škody, czyli plenerowe kino w różnych miastach Wielkopolski. Na inne kategorie obowiązywały bilety za 15 lub 5 złotych albo bezpłatne wejściówki. Poniżej lista filmów, na które wybraliśmy się w tym roku, z podziałem na kategorie:

Oscary 2015 – najważniejsze filmy z tych nominowanych do tegorocznych Oscarów (15 zł):
Mandarynki – film, kóry został nominowany do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Konkurentami „Mandarynek” była między innymi zwycięska „Ida” i „Dzikie historie”. W mojej ocenie „Mandarynki” są z tej trójki najlepsze. Bardzo spokojny, mądry i nastrojowy film o życiu zwykłych ludzi w obliczu wojny. Oceniłam na 8/10.

Panorama – najciekawsze premiery minionego sezonu (15 zł):
Rok przemocy – film sensacyjny osadzony w realiach Nowego Jorku lat 80-tych. Według opisu niezbyt w moim stylu, ale przekonał mnie do siebie brakiem nieuzasadnionej przemocy i surrealistycznych scen, a także dobrą rolą głównego bohatera. 7/10.
45 lat – dramat o małżeństwie obchodzącym czterdziestą piątą rocznicę ślubu, po którym obiecywałam sobie bardzo dużo. Niestety, film był trochę nudny i trochę o niczym. 6/10.

Niezależni – nagłośniejsze filmy niezależne minionego sezonu (15 zł):
Umrika – film o żyjących w Indiach chłopcach, dla których miarą prawdziwego życiowego sukcesu jest wyjazd do Ameryki (czyli tytułowej Umriki w języku bohaterów). Moim zdaniem całkiem dobry, 7/10.

Sacrum – filmy o wierze i życiowych wyborach (15 zł):
Kalwaria – kolejny film, z którym wiązałam spore nadzieje. Opowiada o irlandzkim księdzu, któremu ofiara molestowania przez księży grozi w konfesjonale śmiercią. Liczyłam na niszowy, klimatyczny film, ale niestety klimatu w sumie nie było, a film wycelowany był raczej w szerszą publikę. Mimo to nie było źle, 7/10.

Retrospektywa: Gaumont – najbardziej znane filmy obchodzącej w tym roku 120. urodziny wytwórni Gaumont (15 zł):
Miasto kobiet – film Felliniego z 1980 roku. Pierwszy film w moim życiu, w czasie którego wyszłam z kina. Opowiada o mężczyźnie, który przez przypadek znajduje się na feministycznym kongresie kobiet. Długi i absurdalny. Jako że był to trzeci film tego dnia, po 90 minutach wyszliśmy z kina. Do końca zostało jeszcze 50. Być może kiedyś obejrzę do końca i wtedy wystawię mu ocenę, na pewno jednak niewysoką.

Konfrontacje – odważne, trudne filmy, skupiające się na ludzkich problemach (5 zł):
Blind – norweski dramat o kobiecie, która straciła wzrok. Napisanie więcej byłoby spoilerem, ale zdecydowanie mogę zdradzić, że mi się spodobał, ocena 7/10.
Bridgend – podobno oparty na faktach film o fali samobójstw wśród nastolatków w małej walijskiej miejscowości. Film pełen psychodelicznych scen i dziwnego zachowania głównych bohaterów. Tym razem jestem na nie, 4/10.
Moja chuda siostra – szwedzki dramat dojrzewaniu i zaburzeniach odżywiania. Trudny, ale dobry film. 7/10.

Docs – dokumenty nagradzane na najważniejszych festiwalach świata (5 zł). Na tych trzech filmach zależało mojemu narzeczonemu, więc wybraliśmy się razem. Ja byłam wobec nich sceptyczna i niestety nie zaskoczyły mnie pozytywnie:
Jia Zhang-ke – chłopak z Fenjanu – film dokumentalny o chińskim reżyserze. Nie interesował mnie ani on, ani jego filmy, co mogłam ocenić po pokazywanych w czasie dokumentu fragmentach. Sporo osób wyszło z kina. Jak dla mnie klapa, 3/10.
No kidding? Me too! – film dokumentalny w reżyserii znanego aktora, Joe Pantoliano, który przez długi czas zmagał się z depresją. Film zawiera wywiady z nim samym, jego rodziną i innymi osobami cierpiącymi z powodu zaburzeń psychicznych. Jest też cała masa bardzo amerykańskich haseł, z których można wywnioskować, że to co najmniej cool mieć depresję i że zaburzenia psychiczne to najbardziej stygmatyzowane choroby na świecie (zastanawiam się, co na to chorujący na choroby weneryczne…). 5/10.
What are you afraid of? – dokument o historii japońskiego feminizmu. Niektóre panie walczyły o całkiem słuszne sprawy (jak na przykład prawo do pracy, kiedy ma się dziecko), ale pojawiały się też hasła typu „kobieta się maluje, bo mężczyzna tego od niej wymaga” albo „małżeństwo to koniec życia”. Nie moje klimaty. Także w czasie tego filmu sporo osób udało się do wyjścia. Prawdę mówiąc było mi ciężko utrzymać uwagę i co chwilę się dekoncentrowałam. Na szczęście na filmwebie nie ma jeszcze tego filmu, więc nie musiałam myśleć, jak go ocenić.

EKO – filmy związane z ekologią i środowiskiem (bezpłatne wejściówki):
Więcej niż miód – film dokumentalny pokazujący życie pszczół. Jak dla mnie świetny. Można dowiedzieć się wielu rzeczy, względnie przypomnieć sobie te, które wiedziało się w dzieciństwie, a potem jakoś zapomniało. Do tego bardzo fajne zdjęcia pszczół. 7/10.

Gdyby ktoś chciał śledzić mnie na filmwebie, zapraszam tutaj, a poniżej kilka zdjęć z festiwalu:

Lody w przerwie między filmami. Lodzia to naturalne lody na patyku, dostępne w Poznaniu na ulicy Wrocławskiej. My wybraliśmy jogurtowe i byliśmy zachwyceni, bo nie były za słodkie.

Relaks na leżaku w parku przy Starym Browarze. Zdjęcie z cyklu „nogi czy parówki”.

Oczekiwanie na „Miasto kobiet” w Kinie Pałacowym w Poznaniu.