Manicure hybrydowy w domu. Jak wykonać? Jak zdjąć?

26 września 2016

Pół roku temu na blogu ukazał się post o manicurze hybrydowym, w którym odpowiadałam na najczęściej zadawane pytania. Jeśli jesteście początkujący w temacie hybryd, serdecznie Was tam zapraszam. W dzisiejszym poście znajdziecie z kolei trochę bardziej szczegółowe, praktyczne porady na temat wykonywania oraz ściągania manicuru hybrydowego.

Hybrydy na rękach i nogach noszę (a tym samym wykonuję) nieprzerwanie od półtora roku. Przez ten czas zdążyłam się na własnej skórze przekonać, co i jak warto zrobić, a czego unikać. Dzisiaj dzielę się z Wami tą wiedzą tajemną, więc możecie wirtualnie całować mnie po świeżo wyhybrydowanych rączkach :) Zaczynajmy!

Jak przygotować się do zrobienia hybrydy?
Przede wszystkim nie być głodnym. Całkiem serio, nie róbcie hybrydy bez śniadania. To prowadzi tylko do frustracji i chęci jak najszybszego dotarcia do mety, a hybrydę warto wykonać dokładnie – w końcu będziecie na nią patrzeć przez najbliższe kilkanaście dni. Przyda się także książka, jeśli robicie hybrydę sobie samym. Najlepiej sprawdza się tu kindle, bo bez problemu można przewracać strony jedną ręką, ale od biedy ujdzie też komórka – w końcu facebook, snapchat i instagram same się nie przejrzą. Ostatnim krokiem jest znalezienie jakiejś podkładki, na której będziemy malować – może być pokładka pod talerz bądź gazeta – i możemy zaczynać.

Jak przygotować dłonie/stopy do nałożenia hybrydy?
Nadajemy paznokciom pożądaną długość i kształt (warto mieć na uwadze, że przez następne dwa lub więcej tygodni najprawdopodobniej nie będziemy ich obcinać). Warto też zrobić porządek ze skórkami, bo robienie tego pomiędzy malowaniami zwiększa widoczny odrost. Wiele źródeł radzi, by zmatowić pilnikiem paznokcie, ale ja tylko wygładzam je za pomocą bloczka polerskiego. Ostatnim krokiem jest przetarcie paznokci tzw. cleanerem, aby je odtłuścić. Przy czym nie ma co panikować, jeśli się o tym kroku zapomniało (uwierzcie mi, przetestowałam wielokrotnie).

Jak nałożyć hybrydę – krok pierwszy, baza
Najpierw pokrywamy paznokcie warstwą bazy. Najlepiej jest zostawić odrobinę wolnego miejsca na górze i po bokach paznokcia, żeby baza nie wystawała potem spod warstw lakieru. Bazę utwardzamy w lampie (2 minuty w lampie UV 36W, krócej w lampie LED). Nie dziwimy się, że paznokcie wychodzą z lampy lepkie – tak ma być. Co do bazy, ja stosuję zwykłą bazę marki Semilac. Mam też preparat baza/top w jednym tej samej marki, ale niestety w roli bazy zupełnie się nie sprawdził – lakier odchodził od paznokci i musiałam ściągnąć go już po kilku dniach.

Jak nałożyć hybrydę – krok drugi, lakier kolorowy
Teraz malujemy paznokcie lakierem kolorowym. Dobrze napigmentowane kolory potrzebują dwóch warstw, słabiej napigmentowane (głównie cieliste) trzech. Każdą z warstw utwardzamy w lampie. Dla większości lakierów są to 2 minuty w lampie UV, niektóre jednak potrzebują 4 minut (na przykład Semilac 031 Black Diamond). Malujemy cienkimi warstwami, maksymalnie blisko brzegów paznokcia. Warto pamiętać też o wolnym brzegu paznokcia, czyli po prostu o jego końcówce.
Jeśli mamy wrażenie, że lakier migruje i po chwili jest dalej od skórek niż przed chwilą, najprawdopodobniej nie odtłuściliśmy dobrze płytki – w takim wypadku dobrze jest przetrzeć ją cleanerem jeszcze raz, zwracając szczególną uwagę na okolice skórek. Jeśli po utwardzeniu bazy lub którejś z warstw lakieru widzimy na paznokciu jakieś nierówności, dobrze jest je wygładzić za pomocą bloczka polerskiego. A jeśli coś nam się nie do końca podoba, warto zmyć ostatnią, nieutwardzoną warstwę cleanerem i pomalować jeszcze raz.
I bardzo ważne: lakier ma być blisko skórek, ale ich nie dotykać. Musimy pamiętać, że nasze paznokcie na pewno urosną podczas noszenia hybrydy, a przyklejenie lakieru do skórek będzie nam podczas ich rośnięcia przeszkadzać. Czasami jednak lakier robi nam na złość i już podczas utwardzania w lampie wylewa się na skórki. Wtedy przechodzimy nad tym do porządku dziennego – w końcu to tylko paznokcie.

Jak nałożyć hybrydę – krok trzeci, top
Ostatnim krokiem jest nałożenie topu. U mnie w tej roli dobrze sprawdza się zarówno zwykły top Semilac, jak i preparat 2w1. Zwracamy uwagę, żeby równomiernie pokryć cały paznokieć, łącznie z wolnym brzegiem paznokcia i utwardzamy warstwę w lampie (2 minuty w lampie UV). Na końcu przemywamy każdy paznokieć wacikiem nasączonym cleanerem. I gotowe! Możemy bez obaw rzucić się w wir przygotowywania śniadania (jeśli lubimy życie na krawędzi i jednak nie zjedliśmy go wcześniej), robienia makijażu czy szukania kluczy w torebce.

klipsy do hybryd

Jak zdjąć hybrydę – krok pierwszy, matowienie
Załóżmy, że od wykonania hybrydy minęły już szczęśliwe dwa tygodnie, Wasze paznokcie sporo urosły, a hybryda jeszcze się trzyma, ale powoli zaczyna Wam komunikować, że już dużo dłużej nie pociągnie. Jak zabrać się za ściąganie hybrydy?
Na początku dobrze jest zmatowić lakier. Ja używam do tego twardego bloku polerskiego, ale nada się do tego także pilnik. Zmatowienie lakieru ułatwia ściąganie hybrydy, ale bez problemu można też ten krok pominąć.

Jak zdjąć hybrydę – krok drugi, aceton
Następnie owijamy paznokieć wacikiem dobrze nasączonym acetonem, przykrywamy to albo kawałkiem folii aluminiowej, albo specjalnym plastiowym klipsem i czekamy 10-15 minut. Ja zawsze ściągam hybrydę tylko z jednej ręki naraz, z dwóch powodów: po pierwsze cała ta konstrukcja przeszkadzałaby mi w montowaniu konstrukcji oraz usuwaniu lakieru u drugiej ręki, a po drugie z konstrukcjami na obu dłoniach byłabym skazana na całkowitą bezczynność. Z konstrukcją na jednej dłoni mogę spokojnie czytać książkę.

Jak zdjąć hybrydę – krok trzeci, ściąganie
Po odczekaniu 10-15 minut zabieramy się za ściąganie. Ściągamy wacik z jednego paznokcia i podważamy lakier. Można to robić specjalnym striperem, u mnie lepiej sprawdza się metalowe radełko do skórek. Jeśli nie wszystko łatwo schodzi, zawijamy paznokieć jeszcze na chwilę (z tym samym wacikiem) i zabieramy się za kolejny. Powtarzamy procedurę na reszcie paznokci (uwaga, nie ściągamy wszystich wacików naraz, tylko robimy to po kolei), a potem robimy szybką drugą turę, wracając do paznokci, które zawinęliśmy ponownie. W tym momencie najprawdopodobniej Wasza hybryda jest już ściągnięta. Czasami jednak lakier jest wyjątkowo uparty, wtedy warto dać problematycznym paznokciom jeszcze kilka minut, zawijając je w nowy wacik nasączony acetonem.
Stanowczo namawiam na ściąganie hybrydy w taki właśnie sposób, zamiast zdrapywania jej na sucho lub pod wodą – nawet jeśli nam się wydaje, że łatwo schodzi. Takie działanie zazwyczaj prowadzi do osłabienia płytki paznokcia, bo w którymś momencie niestety zdrapiemy lakier wraz z wierzchnią warstwą paznokcia.

Co zrobić, żeby paznokcie po zdjeciu hybrydy wyglądały dobrze?
Jest to szczególnie ważne, jeśli nie planujemy od razu kolejnej hybrydy, ale tak czy inaczej warto te kroki wykonać. Najpierw dobrze jest dokładnie wyrównać płytkę paznokcia za pomocą bloczka polerskiego, a następnie wetrzeć w paznokcie olej. Taki, jaki mamy w domu – olej z awokado, migdałów, nasion bawełny, sezamowy, kokosowy czy zwykłą oliwę z oliwek. Po chwili wystarczy umyć dłonie mydłem, a przed kolejnym malowaniem odtłuścić płytkę paznokcia.

Kilka słów o blokach polerskich
Do zmatowienia lakieru przed zdjęciem hybrydy używam bloczka o ziarnistości 150 (mój bloczek jest marki Peggy Sage, do kupienia na allegro za kilka złotych). Jest to twardy blok, którego nie użyłabym na swoich naturalnych paznokciach. Do wyrównywania płytki paznokcia przed nałożeniem i po zdjęciu hybrydy (a także do wyrównania nierówności, które zauważę podczas malowania) używam bloczka o wyższej ziarnistości. Niestety nie wiem dokładnie jakiej, ponieważ bloczek był dołączony do zestawu, który kupiłam, i nie był w żaden sposób opisany, ale zakładam, że jego ziarnistość wynosi około 240. Więcej o ziarnistości, czyli inaczej gradacji bloków polerskich i pilników przeczytacie tutaj.

Kilka słów o klipsach do hybryd
Klipsy można bardzo niedrogo kupić na allegro (wystarczy wpisać „klipsy do hybryd”). Moim zdaniem to bardzo wygodne rozwiązanie, chociażby dlatego, że nie trzeba zastanawiać się, czy mamy w domu folię aluminiową, nie trzeba drzeć jej na kawałki i można bez problemu zapiąć klips jeszcze raz z tym samym wacikiem. Ja kupiłam 10 klipsów, choć spokojnie wystarczyłoby mi 5, jako że nigdy nie ściągam hybrydy z obu dłoni naraz.


Tak oto dotarliśmy do końca dzisiejszego wpisu. Mam nadzieję, że okaże się dla Was przydatny. Nie zajmuję się tym tematem zawodowo, ale wszystkie rozwiązania wypróbowałam na sobie i mogę je z ręką na sercu polecić. Czuję też, że nie wyczerpałam tematu i najprawdopodobniej jeszcze do manicuru hybrydowego na blogu wrócę, ale już teraz chętnie odpowiem na Wasze ewentualne pytania w komentarzach.