Co u mnie, czyli jak znalazłam się na końcu świata
Po trzech latach pracy w korporacji gdzieś z tyłu głowy pojawił się głos, że powinnam ruszyć dalej. Dzięki Bogu, bo zaczynałam się obawiać, że względne poczucie bezpieczeństwa i wrodzona niechęć do zmian zatrzymają mnie w tym miejscu do emerytury. Znajdowałam się wtedy w samym oku cyklonu, w jednym z bardziej dramatycznych momentów w życiu – słowem, w okresie organizowania ślubu… Czytaj dalej »