Ostatnio zorientowałam się, że każde danie, jakie Wam prezentuję, jest „idealne”, „najlepsze” albo chociaż „zawsze wszystkim smakuje”. Cóż mogę powiedzieć – to sama prawda! Po prostu na blogu umieszczam tylko te przepisy, które rzeczywiście sprawdziły się u mnie już wielokrotnie.
Dzisiaj więc, gwoli tradycji, przedstawiam Wam przepis na przekąskę idealną, czyli wytrawne babeczki z salami i mozzarellą. Przepis pochodzi oryginalnie z Kuchni Lidla, ale jak zwykle wprowadziłam do niego pewne modyfikacje.
Składniki na 18 babeczek:
– 300 g mąki (jakiej chcecie, u mnie na przykład 150 g mąki orkiszowej o niskim typie i 150 g pełnoziarnistej żytniej)
– 3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
– trochę sproszkowanej bazylii i oregano
– sól
– pół szklanki oleju
– szklanka mleka
– 3 jajka
– 2 kulki mozzarelli
– 300 g salami
– 1 pomidor lub ok. 10 pomidorków koktajlowych
– odrobina (40-50 g) sera długodojrzewającego (np. Grana Padano z Lidla)
Salami i pomidora należy pokroić w drobną kostkę, z mozzarellą robimy tak samo lub trzemy ją na tarce. W przypadku pomidorków koktajlowych kroimy je na ćwiartki, ser długodojrzewający ścieramy na tarce.
W jednej misce łączymy mąkę, proszek do pieczenia i przyprawy, w drugiej roztrzepujemy jajka widelcem i dodajemy olej i mleko. Dodajemy mokre składniki do suchych i mieszamy. Dorzucamy do tego salami i 2/3 rozdrobnionej mozzarelli, mieszamy i wykładamy łyżką do przygotowanych foremek na muffinki.
Na wierzch babeczek kładziemy pozostałą mozzarellę i kawałki pomidora, najlepiej umieszczając je jak najbliżej środka. Posypujemy serem długodojrzewającym i wkładamy na 25 minut do piekarnika rozgrzanego na 180 stopni.
Dzięki dużej ilości sera i salami muffinki smakują naprawdę dobrze, a dodatkowo są szybkie do zrobienia i można jeść je na zimno, więc doskonale nadają się na wszelkiego rodzaju spotkania towarzyskie. Jako że wychodzą lekko tłuste, dobrze jest pamiętać o zapewnieniu gościom serwetek do wytarcia rąk. Nam zdarza się też zrobić je tylko dla siebie, na śniadanie, kolację czy przekąskę do pracy. Oczywiście nie zjadamy wtedy wszystkich osiemnastu pierwszego dnia, więc pierwszego wieczoru wkładamy je do lodówki. Ja po wyjęciu z lodówki lubię podgrzać je w mikrofalówce i, uwaga, zjeść za pomocą widelca i noża.
Nasze piękne różowe silikonowe foremki zakupiliśmy w Ikei.