Pomimo niezaprzeczalnych zalet książek drukowanych (można je położyć na półce, dotknąć i powąchać) co najmniej tak samo często czytam książki elektroniczne. Swój czytnik e-booków dostałam od M. półtora roku temu na gwiazdkę i od tej pory często noszę go w torebce, z masą książek czekających na przeczytanie w środku. Jest lekki i nie niszczy się tak łatwo jak papierowe książki (trzymam go w specjalnej obudowie), więc jest doskonały na drogę z i do pracy, a także na wszelkiego rodzaju podróże.
Jest tylko jeden problem – ceny. E-booki można kupić w wielu miejscach, ale większość z nich kosztuje ok. 30 złotych. Czy to nie jest okropnie wygórowana cena za mały plik? Za książkę, której nikt nie musiał drukować, której dystrybucja chyba nic nie kosztowała i której po przeczytaniu nie można nawet ustawić na półce? To prawie jak 25 zł za bilet w multipleksie, a do tego popcorn za kolejne 25. Nigdy nie kupiłam e-booka w takiej cenie, tak jak nie chodzę do multipleksów, chyba że w dzień tanich biletów lub w ramach darmowych voucherów, które dostaję w pracy.
Czy to znaczy, że jestem skazana na piractwo? W przypadku filmów – nie. Mamy w Poznaniu sporo kin studyjnych, w tym moją ulubioną Muzę, w której mogę obejrzeć najprawdę dużo świetnych filmów, płacąc za bilet tylko 12 zł. Gdybym miała w domu lepszy internet, na pewno nie wahałabym się też przed wydaniem kilku złotych na film w kinoplexie gazety.pl.
Jeśli chodzi o e-booki, jest trochę gorzej. Jest w sieci trochę legalnych darmowych książek i trochę przecen, ale zazwyczaj są to niezbyt zachęcające tytuły (na przykład lektury szkolne) albo obniżki o dosłownie kilka złotych. Nie zrozumcie mnie źle, ja wiem, że za e-bookiem, tak samo jak za każdą inną książką, stoi dużo pracy, zarówno ze strony autora, jak i wydawnictwa. Ale ustalanie ceny e-booka na 30 zł powoduje tylko, że większość osób ściągnie go nielegalnie z sieci i zysk z tego przedsięwzięcia musi być niewielki. Gdyby e-booki można było kupić za 8-10 zł, myślę, że chętnych byłoby wielokrotnie więcej. Ja sama na pewno bym je kupowała – mają tę przewagę nad nielegalnymi plikami, że nie trzeba ich wyszukiwać, kombinować, są idealnie sformatowane (i legalne!) – i tak samo mówią wszyscy znajomi, z którymi na ten temat rozmawiałam.
Dlatego dzisiaj zapaliłam się, kiedy zobaczyłam dzisiejszą promocję na Publio.pl. Zapaliłam się na tyle, że postanowiłam nawet wysmarować wpis na blog, mimo że dzisiaj żadnego wpisu być nie miało. Promocja trwa do dzisiaj do godziny 19:09. 109 kryminałów z Czarnej Serii Wydawnictwa Owca możemy kupić po 10,90. Trochę z tych książek czytałam (na przykład całą serię Camilli Läckberg, książki Ingrid Hedström czy Kate Atkinson) i polecam – jeśli tylko lubicie kryminały. Ja lubię. Dzisiaj wybrałam dla siebie „Ostatniego Lapończyka” Olivera Trucka, „36 tydzień” Sofie Sarenbrant i „Uciekinierkę” Patricka Lee.